Piękne, nieskażone jeszcze stopą białego człowieka amerykańskie krajobrazy skontrastowane z tym, co potrafi zdziałać tzw. mieszkaniec świata cywilizowanego w początkach XVII wieku. Film pełen uczuć, zatrzymań, bez pośpiechu opowiadający historię dwóch białych mężczyzn i jednej Indianki, która z powodu miłości do jednego z nich zostaje wygnana przez własnego ojca. Film o poszukiwaniu własnej tożsamości, zadający pytanie ile jesteśmy w stanie znieść i poświęcić.
Film liryczny, nasycony emocjami i spokojem. Obrazy zapierające dech w piersiach. Brak wartkiej akcji, ale nie o to chodzi. Dojrzewanie do uczucia i do filozofii życia. Dwie kultury, które różni wszystko, a łączy miłość.
Okładka zapowiadała banalny romans klasy B, ale to zmyłka. (graficy, starajcież się bardziej!)
Film bardzo poetycki, spokojny, oddający perspektywę snu. Pierwsze, jakby urwane sceny to jedyny słabszy moment filmu, bo oglądający, jeszcze się nie połapał z czym ma do czynienia. Im dalej tym obraz staje się bardziej...
Poniekąd rozumiem niską ocenę na Filmwebie, nie jest to typowa przygodówka w stylu "Ostatni Mohikanin". Niektórym może wydać się nużący. Wg mnie Jest ciekawy i niestandardowy, nie każdemu się spodoba. Piękna Q'orianka Kilcher (świetna rola), muzyka, plenery.