Recenzja filmu

Infiltracja (2006)
Martin Scorsese
Leonardo DiCaprio
Matt Damon

Federalni są jak grzyby

Co można powiedzieć o filmie, który został dobrze przyjęty zarówno przez krytyków jak i widzów? Chyba już nic. Sporadycznie słyszy się, że "Infiltracja" nie jest jednak taka dobra. To oczywiście
Co można powiedzieć o filmie, który został dobrze przyjęty zarówno przez krytyków jak i widzów? Chyba już nic. Sporadycznie słyszy się, że "Infiltracja" nie jest jednak taka dobra. To oczywiście prawda, nic nie jest doskonałe, więc powiem na początku, że film Scorsese nie jest idealny i w szczególności chodzi tu o grę aktorską. Jednak należy mu się szacunek, bo na próżno szukać równie dobrego filmu w naszych czasach, czyli gdzie teraz królują niskobudżetowe horrory, którym jednak nie można odmówić oryginalności (przynajmniej większości). Dawno się nie widziało tak skonstruowanego kryminału. Obecnie, gdy film noir już nie istnieje, kryminały także nie powstają zbyt często. Ostatni obsypany Oscarami film to "Rzeka tajemnic" Eastwooda. Jednak to obraz zupełnie w innym stylu niż "Infiltracja", do której można porównać np: "Tajemnice Los Angeles" ze swoją wielopostaciową konstrukcją czy najbardziej zbliżony fabularnie "Donnie Brasco" z Deppem, który podobnie jak DiCaprio gra tajniaka rozpracowującego świat przestępczy. "Infiltracja" jakby nie spojrzeć w XXI wieku jest jedynym thrillerem policyjnym, tak dobrze rozbudowanym, gdzie chodzi także o życie prywatne bohaterów. Teraz o samym filmie, którego szczerze mówiąc nie można w żaden sposób zaliczyć do filmów Martina Scorsese. To zupełnie inny styl, niż dotychczas. Podobnie można powiedzieć o poprzednim filmie reżysera ("Aviator"). W "Infiltracji" chodzi głównie o pojedynek między bohaterami. Bo fabułę można streścić następująco: Colin Sullivan (Matt Damon) to chłopak, który dorastał pod opieką bostońskiego gangstera Franka Costello (Jack Nicholson) i zostaje "wtyką" w policji, by ochraniać Franka. Natomiast Billy Costigan (Leonardo DiCaprio), zostaje tajnym agentem, który ma za zadanie pomóc w aresztowaniu Franka Costello... Mimo że przeplatające się sceny z głównymi bohaterami są pokazane równomiernie, to jednak czuje się, że główny bohater filmu to DiCaprio, któremu nie można nic zarzucić. Gra wyśmienicie, dobrze oddając nastrój jego postaci. Gorzej rzeczy się mają z resztą obsady. Matt Damon w tym filmie udowodnił, że jeśli chodzi o zespoły aktorskie, to powinien ograniczyć się do roli drugoplanowej, jak najmniej wyrażającej uczucia ("Ocean's Eleven"). Aktor umie grać głównego bohatera ("Tożsamość Bourne'a"), ale wystarczy dać jeszcze jednego aktora i zostaje w jego cieniu. Nicholson w tym filmie chyba jednak przesadził. Myślał być może, że ma do czynienia z komedią i... całkowicie zepsuł film. W tym obrazie wyglądał jak w "Dwóch gniewnych ludziach", niczym psychiczny psychiatra, a nie jako bezwzględny, budzący powszechną grozę szef podziemia. Na szczęście drugoplanowi bohaterowie w tym filmie są od początku do końca zagrani tak jak powinni. Martin Sheen niesamowicie zagrał "ojcowskiego" Queenana, który przez cały film jest wiarygodny. Vera Farmiga jako Madeline to raczej aktorka nieznana, ale zagrała profesjonalnie. Alec Baldwin z kolei wzbudził moje współczucie. Wiem jak ten aktor wyglądał 10 lat temu i jak wygląda teraz. W filmie gra dobrze, pod warunkiem gdy traktuje się go jako nie-Aleca. Zostaje Mark Wahlberg, który pokazał że jednak po "Planecie małp" nie przestał być dobrym aktorem. Każda scena na ekranie z nim jest genialna. Wystarczy, że pojawi się na sekundę za oknem biura Damona i już podnosi poziom na ekranie. Albo jego cytat: "Federalni są jak grzyby"... To w sumie wszystko, bo chodzi o aktorów. Realizacja filmu nie zostawia do życzenia większych braków. No może tylko początek, który strasznie trudno oglądać to znaczy czytać i patrzeć na ekran. Scorsese widocznie nie pomyślał o zagranicznych widzach, bo za szybko to zmontował. A muzyka? Najbardziej w pamięć zapada kawałek irlandzko-nowoczesny, słyszalny już w zwiastunie do filmu. Jest on naprawdę wyśmienity, szkody tylko że nie pojawił się podczas napisów końcowych. Byłoby to idealne uzupełnienie zakończenia, które może dla niektórych wydać się nie tyle dziwne, co szokujące. No, ale reżyser tego nie zrobił, więc nie ma o czym pisać. Podsumowując "Infiltracja" opiera się na aktorach, którzy starali się jak mogli, ale dwaj polegli, dlatego reszta musiała unieść ciężar tego filmu. Fabuła wielowątkowa, przy uważnym lub kilkakrotnym oglądaniu staje się wreszcie zrozumiała. "Departed" to film niezły – i chyba najlepszy, jaki można aktualnie zobaczyć.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na pierwszy rzut oka dosyć dziwne zestawienie - specjalista gangsterskiego kina Martin Scorsese w roli... czytaj więcej
Mistrz Scorsese w końcu dostał Oscara! Komu jak komu, ale temu człowiekowi nagroda należała się z... czytaj więcej
Niewątpliwie najlepsze filmy Martin Scorsese nakręcił przy współpracy z Robertem De Niro. Tymczasem,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones