Chłopiec i czapla jest dokładnie tym co prezentuje ten z pozoru majestatyczny ptak w filmie, jest tak naprawdę rozdętą opowieścią, udającą coś większego niż jest. Poznajemy Mahito który jest najbardziej apatyczną, pozbawioną emocji postacią i to jest w pełni zrozumiałe, gdyż stracił matkę w pożarze. Jednakże żadne zmiany w nim nie zachodzą przez cały film, czasem się ociupinę uśmiechnie, czasem zapłaczę ale przez 95% filmu będzie mieć pokerową twarz. Początek jest wyśmienity, chociaż mógł zostać skrócony aż do wejścia do wieży, gdzie tajemnica sięga zenitu i rozpływa wraz z matką, gdy się okazuje czym jest przesladujący go ptak, otóż jest comic reliefem, kto by przypuszczał, ja myślałem że będzie jakąś ważną postacią. Następnie jesteśmy rzucani między wymiarami i komnatami wieży, bez ładu ni składu, poznajemy Kiriko, która okazuje się być teraz facetem z jakiegoś powodu. Cała wieża okazuje się być krainą zmarłych, tyle że nie bo potem jest jakimś nexusem podtrzymującym świat lub światy (tego nie bardzo zrozumiałem a film nie daje podstaw do przypuszczeń, oprócz tego że spadła z nieba i teraz jeden ród może nią zarządzać). Żaden bohater poza Kiriko i czaplą nie został dobrze zarysowany i przez cały film nie obchodziła mnie żadna postać, poza umierającym pelikanem. Magia świata ogranicza się do magicznych pelikanów co chcą zjeść bohatera, magicznych papug które chcą zjeść bohatera i czapli która udaje że chce zjeść bohatera. Po drugie DLACZEGO PAPUGI? Zakończenie, które mógłbym nazwać pamiętną zostaje zniszczone przez cholerną PAPUGĘ. Z tego wszystkiego nie mogę nie wspomnieć o zwiastunie, który idealnie oddał tajemniczość, która powinna się w tym filmie znaleźć i był świetnie zmontowany, potem okazało się że wszystkie najlepsze sceny były w nim zawarte tak więc smuteczek. Jedyna wybitna rzecz poza kreską, to muzyka. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na wielki powrót Miyazkiego do fantastycznych światów, których nam tak brakowało, jednak wszystko to okazało się podstępem do zwiedzenia upadającej wieży w której mistrz podtrzymuje chwiejące się klocki.
Magia świata to jeszcze warawara mające się narodzić w świecie ludzi, kamień "wiedzący" o obecności Mahito i Himi, moc wspomnianej Himi, stryjeczny pradziadek i jego układanka z kamieni i portale do innych światów. Ogólnie jedyny zarzut, z którym się tu zgadzam, to ten o finałowej scenie jako niesatysfakcjonującej - zbyt krótkiej i zbyt nagłej. IMHO dużo lepszą i bardziej poruszającą scenę finałową ma chociażby "Suzume" Shinkai'a. Jednak ogólnie, "Chłopiec i czapla" naprawdę mi się spodobał.
Szanuję ludzi, którym się podobał. Bardzo czekałem na ten film i jest mi teraz przykro że należę do tej krytycznej widowni. Edit: z tą magią to trochę skróciłem dla żartu. Oczywiscie wiem że jest tego trochę więcej ale nie czułem tego przesiąknięcia magią jak to było w większości poprzednich produkcji.