śmieszy mnie wypowiedz ludzi ,że mimo iż to remake to film jest rewelacyjny wszystko zostało zerznięte z Infernal Affairs...
Ta sama historia te same nawet teksty te same sytuacje .
BUahahaha to mam nazywać sztuką "To" czyli Infernal Affairs plus wulgaryzmy.
I co, uhahałeś się ?
Skoro to remake to ciężko żeby fabuła była zupełnie inna, nie ?
Nie wszystko zostało zerżnięte. Mimo wszystko sporo różni te filmy... Moim skromnym zdaniem Infiltracja wygrywa zdecydowanie.
Ktoś Ci kazał nazywać "to" sztuką ?
a chociaż oglądaliście Infernal...
Nie rouzmiem co jest wspaniałego z kopiowania filmu .
DOdane...taaa wiadomo...ale co lepsze bo po angielsku bo akcja dzieje sie w stanach ,że o tym filmie wie cały świat i jest komercyjny a Inerrnal nie był to jest ten powód.
Zdjęcia i montaż są okej ale to nie wystracza jak dla mnie , że remake jest lepszy od pierwowzoru...Talentem jest zrobienie kopii filmu w nietypowy ale dobry sposob ja tego nie odczułem w żadnym stopniu kilka drobnych zmian w scenariuszu i tyle. Pozatym nie powinno sie oceniać tego filmu jezeli nie ogldało sie pierwowzoru bo przeważnie ejs ttak ze gdy sieoglada jedna wersje to ta kooljena sie wcale nei podoba...
ogladalam :) 3 czesci i moim zdaniem infiltarcja jest lepsza od oryginalu Scorsese nadal temu filmowi wielowymiarowości, smaku ale o tym juz pisalam :)i wcale nie dlatego ze komercyjny ze w stanach ze to ze tamto bo cenie japonskie kino (kurosawe kar waia )ale akurat Piekielna gra jest dla mnie dobrym acz troche przereklamowanym filmem sesacyjnym zwlaszcza 3 czesc to nie potrzebne odcinanie kuponów
Ja oglądałem Infernal Affairs i wcale nie twierdzę że to zły film - wręcz przeciwnie. Twierdzę jedynie że amerykańska wersja tej historii jeszcze bardziej przypadła mi do gustu.
Z reguły remake'i są słabsze ale nie zawsze np:
- wyraźnie lepsze niż oryginał:
Przylądek Strachu - Scorsese
The Thing - Carpenter
- porównywalne w swej klasie do oryginałów:
Siedmiu Wspaniałych - Sturges (przeróbka "Siedmiu samurajów" Kurosawy)
Za garść dolarów - Leone (przeróbka "Straży Przybocznej" Kurosawy)
Remake remake'iem, ale zrzynka słowo w słowo to przesada. To nie była wersja IA wg. Scorsese'a - to było IA z amerykańskimi aktorami.
Ale tak szczerze. Co wolisz oglądać? Infiltrację czy Infernal?
Ja powiem szczerze. Za Infernal się nawet nie będę zabierał bo ludzie z Azji wschodniej (Chińczycy, Japończycy, koreańczycy, Hindusi) filmów robić nie umieją i są one dobre tylko la głupich bab (takie ckliwe filmidła robią Hindusi) albo innych "pingopongów" (robione przez Chińczyków - Jackie Chan i inne głupoty)
Wątpię więc, że azjatycka wersja mimo że pierwsza jest lepsza od amerykańskiej.
zobacz i dopiero oceń.
Oryginał wymaga dla przeciętnego Europejczyka dużo więcej uwagi, żeby się połapać kto jest kim itd, ale oryginał dla mnie MA klimat. To tutaj to tylko kopia. Kopia nigdy nie wygra z oryginałem i tyle w temacie. Nie wiem jak można wyrobić sobie o czymś opinię nie oglądając/słuchając/czytając tego; owszem, można powiedzieć, że po tym co się "słyszało" nie ma się ochoty na coś, ale to nie jest i nigdy nie będzie równoznaczne z "robieniem" sobie opinii..
Nie wyrobiłem sobie żadnej opinii bo tamtego nie widziałem. Po prostu nie ufam "pingpongom" bo wiele razy przejechałem się na ich kinie. Po ten tytuł też nie będę sięgał bo widziałem wersję amerykańską więc nie ma sensu bym oglądał to samo w wersji rodem z Hongkongu.
Moim zdaniem sens jest, bo wersja azjatycka to nie tylko infiltracja, ale też 2 dodatkowe części :)
Cała trylogia moim zdaniem b.dobra, ale ile ludzi tyle opinii
to się zdziwisz ;)
Przykładem są i ten film i japońskie filmy Miyazakiego czy genialne anime (Ghost of the shell- był inspiracją do Matrixa), Kurosawa i wielu innych.
Ja nie ufam ignorantom ;)
Kurosawa, Mizoguchi, Ozu, Teshigahara, Yamada, Miyazaki, Ichikawa, Kobayashi, Sono, Kitano, Park Chan wook, Gosha, Yamanaka, Edward Yang, King Hu, Kim Ki Duk, Wong Kar Wai, Yimou Zhang i Satyajit Ray też kręcili filmy dla "głupich bab" i "pingopongów"?
Widzę że jesteś obecnie na etapie zachwycania się kinem amerykańskim. Z wiekiem ci to minie.
Zgadzam się z Tobą, taka była moda, aby wtedy ciekawe kino azjatyckie\japońskie remak'ować - bo amerykanie potrafią lepiej. Nie zawsze, co oczywiste, to wychodziło ze skutkiem zamierzonym, ten film dla mnie jest tego dowodem, po prostu zbyteczny.